|
www.klubmord.fora.pl Forum Klubu Miłośników Powieści Milicyjnej MO-rd
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Prezes
Dołączył: 21 Paź 2008
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 2:05, 29 Gru 2008 Temat postu: Zwierzchnik i mentor śledczego |
|
|
Jeżeli kryminał milicyjny zasiedlony jest przez postacie kanoniczne, ułożone we właściwej konstelacji, to zawsze nad głównym śledczym musi się znajdować jego zwierzchnik, opiekun, mistrz i mentor w jednym.
W tym wątku będzie właśnie o tego typu postaci, która pozostaje w tle, ale jest ważna. Pojawia sie zwykle w trzech kluczowych momentach. Na początku - zleca zadanie, w środku czyli w punkcie zwrotu, przełamania oraz na końcu, by główny śledczy miał z kim wychylić kieliszek (zwykle gruzińskiego) koniaku. Taki klasyczny układ mamy na przykład w "Sylwestrze inspektora Rogosza". Na samym wierzchu jest major Zawadka. Słabo sypia i jest zgorzkniały. Rygorystyczny i trudny partner w dyskusji. Lubi jak śledztwo przebiega sprawnie i bez problemów. Zawadce podlega kapitan Rogosz. Niżej jest porucznik Zakrzewski.
Czekam na informacje o innych mentorach i zwierzchnikach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna Lewandowska
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa-Ursynów
|
Wysłany: Pon 10:34, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
W książkach Heleny Sekuły taką postacią jest major Lis. Jego podwładnym jest porucznik Korosz, który szefuje zwiadowcy Cieślikowi. Oczywiście panowie awansują
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rubikon18
Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:39, 15 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
A propos zwierzchnika i mentora oraz momentów jego pojawiania się, pod koniec często jest tak, że podwładni prowadzący śledztwo relacjonują "staremu", jak to było - choć chyba powinien on to wiedzieć, skoro trzyma rękę na pulsie, nierzadko wręcz zrzędząc i susząc im głowę w oczekiwaniu na raporty oraz postępy w trwającym śledztwie. A że do tego nieraz tłumaczą mu przebieg wydarzeń jak małemu dziecku, można się zastanawiać, jakim cudem został on w takim razie ich mentorem i szefem. Do takiej pozycji musiał przecież dojść tą samą drogą, na której oni się znajdują - nabywania doświadczenia i sukcesów w prowadzonych sprawach - więc powinien być doświadczonym fachowcem, który rozumie wszystko w dwóch słowach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Magdalena
Dołączył: 26 Mar 2013
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:32, 16 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Dobrym przykładem jest też "zespół" występujący w powieściach Henryka Podlaskiego. Niestety nie wydawanych w seriach "kryminalnych" i przez to zwykle klasyfikowanych jako obyczajowe, lub przygodowe.
Panowie: najstarszy Sawoś (pamiętający jeszcze czasy wojny) wspiera radą Romanowskiego, Teścińskiego, Romanowski i Teściński są mentorami dla Czyżewskiego i Malinowskiego. Nie podaję stopni, ponieważ książki Podlaskiego stanowią swoisty cykl, połączony luźno osobami bohaterów i miejscem akcji. Każdą można czytać bez znajomości pozostałych, ale fajnie jest, kiedy się powiąże głównych bohaterów, bo nieraz zawarte są aluzje dotyczące ich poprzednich przygód.
Książki Henryka Podlaskiego:
"Szyderczy uśmiech fortuny"
"Pejzaż z nieboszczykiem",
"Dymna zasłona"
"Śmierć nie miewa urlopu"
"Spółka z nieograniczoną odpowiedzialnością"
Jeszcze raz podkreślam, że są niedoceniane jako kryminały i ... świetne.
Kolejnym przykładem relacji milicyjnych typu mentor - uczeń jest duet sierżanta Fidybusa i porucznika Karbolka z powieści kryminalnych Jeremiego Bożkowskiego. Nietypowy, bo mentorem jest tu niższy stopniem, kłopotliwy, niepokorny, aczkolwiek niesamowicie skuteczny sierżant Fidybus. To właśnie on wprowadza mlodego, niedoświadczonego milicjanta, (tuż po szkole) w arkana zawodu. Niejednokrotnie szokując go swoimi metodami. Na szczęście śledztwa kończą się ujęciem złoczyńcy, choć niekoniecznie ukaraniem go.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rubikon18
Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:20, 23 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Magdalena napisał: | Na szczęście śledztwa kończą się ujęciem złoczyńcy, choć niekoniecznie ukaraniem go. |
To chyba jak w większości kryminałów? Kulminacyjnym momentem jest aresztowanie na podstawie zebranych dowodów, tak przekonujących, że procesem i karą nikt się już nie zajmuje, bo i po co.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rubikon18 dnia Nie 17:21, 23 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Magdalena
Dołączył: 26 Mar 2013
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:10, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Proces i ukaranie schwytanego mordercy były oczywiste, ale ... zdarzały się wyjatki. W jednym z kryminałów Kosteckiego mordercy udaje się uciec przed sprawiedliwością. Na zachód, żeby było jeszcze mniej sprawiedliwie. Na oczach bezsilnego Korewy. W kryminałach Bożkowskiego i nie tylko tego autora nieraz morderca wymyka się sprawiedliwości (czyli odsiedzeniu stosownej kary w więzieniu) z powodu złego stanu zdrowia. Nieuleczalnej, śmiertelnej choroby, lub problemów psychicznych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Generał
Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podhale
|
Wysłany: Śro 18:25, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Przestępcom udaje się uciec przed "ludową sprawiedliwością" w CENIE UTRACONEGO CZASU. Tutaj decyduje o tym choroba. Białaczka, jak pamiętam. Motyw ucieczki przed wyrokiem jest dość rzadki w powieści milicyjnej. Nie dziwi to. Wszak milicjanci byli bardzo skuteczni i najlichsze dowody naprowadzały ich na właściwy trop. Zawdzięczali to swojej wybitnej inteligencji, bardzo dobremu wykształceniu i jeszcze lepszej praktyce .
Każdorazowy płk, ppłk, mjr, kpt. był dla młodszego szarżą kolegi takim właśnie mistrzem, który ma DOŚWIADCZENIE. A nawet, gdy go nie ma, to i tak jest lepszy, bo ma więcej gwiazdek na pagonach .
W kryminałku TO NIE ORYGINAŁ HIERONIMIE! - śledztwo prowadzi zieloniutki por. Hieronim Bielina. Dla niego MAJOR to prawdziwy mistrz w milicyjnym fachu wdrażający młodego oficera w arkana prowadzenia poważnych śledztw. Warto zauważyć, że w relacji mistrz - uczeń są zachowane stosowne granice. Niby wzajemna sympatia, kordialność czasami, a jednocześnie służbowość i karność. Brak lub słabe wyniki w śledztwie powodują, że ów uczeń ma stracha przed szefem, ale ten jest jak ojciec. Zruga, mrugając jednocześnie okiem "nie bierzcie tego na serio" i śledztwo naprowadza na właściwe tory.
Co mnie zadziwia po latach w powieści milicyjnej, przy odświeżaniu niektórych publikacji, to brak autonomii prowadzących śledztwo. Z każdą pierdołą muszą latać do zwierzchnika. A i ten zwierzchnik, który ma rozwiązane śledztwo zanim zespół pod wodzą jakiegoś kapitana czy porucznika zabierze się do dzieła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stefan downar
Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z archiwum
|
Wysłany: Wto 13:38, 01 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Podam tu przykład majora Balińskiego i porucznika Pawła Werta z powieści "Madonna z Piaskowej Góry". Porucznik dwoi się i troi by znaleźć sprawcę morderstwa dwóch ludzi, a major albo wyraża niezadowolenie z wyników albo ponagla do jeszcze większego wysiłku. Dopiero pod koniec gratuluje sukcesu. Niedawno czytałem tę książkę i bardzo słaba się okazała a tytuł był taki zachęcający.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Generał
Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podhale
|
Wysłany: Pon 15:31, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
A. Dziurawiec stworzył dwa takie duety w DEBIUCIE i INNYM CZASIE.
Major Warecki patronuje porucznikowi Marcinowi Zadrze. W śledztwie prawie nic mu nie pomaga tylko demonstruje swoje doświadczenie. Autor był chyba złośliwy, bo mentor Zadry ponosi porażkę w sprawie wytwórni filmowej, gdzie nie udało mu się posadzić za kraty głównych szefów. Mieli za mocne plecy w KC. Zgorzkniały odszedł na emeryturę i zajął się stolarką.
Kapitan Marcin Zadra patronuje podporucznikowi Barnychowi. Co prawda ich wzajemne relacje są w pewnej mierze poufałe, ale jak trzeba to Zadra żąda służbistości, co troche komicznie wygląda. Niemniej sprawa wytwórni filmowej również nie przyniosła Zadrze spektakularnego sukcesu. Szefowie albo awansują albo "idą w dyplomację". Układy partyjne zwyciężają ponownie.
Swoją drogą te kryminały są bardzo ciekawe pod tym względem. Ciekawe, czy wzięcie na tapetę środowiska filmowego miało coś wspólnego ze sprawą zdymisjonowanego latem 1980 r. szefa Radiokomitetu "Krwawego Maćka" o którym krążyły fantastyczne legendy jaki wielki majątek zgromadził podczas kierowania TV.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stefan downar
Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z archiwum
|
Wysłany: Wto 9:44, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Zapomniałeś o kapitanie Żbiku .
Pułkownik Czeladka to taki mentor kapitana jak z powieści milicyjnej.
Znakomite relacje podwładnego z przełożonym.
Czasem oberwie po uszach. Częściej zaś słyszy pochwały.
Pułkownik jak ojciec
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Generał
Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podhale
|
Wysłany: Śro 9:25, 30 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Poniekąd racja. Płk. Czeladka był faktycznie jak ojciec rodziny milicyjnej. Widać to dobrze w ZAPALNICZCE Z POZYTYWKĄ. Jak trzeba to zruga jak w DIADEMIE TAMARY albo popędzi do szybszej pracy w GDZIE JEST JASNOWŁOSA?. Bez wątpienia mamy tu relację mistrz - uczeń. Zauważ też podobny mentorski stosunek Żbika do por. Michała. Wprawiał się już zawczasu, by w razie spodziewanego awansu być mentorem jeszcze lepszym .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rubikon18
Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 0:34, 25 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Właśnie przeczytałem, skądinąd całkiem udane, opowiadanie "Śmierć i Kowalski" Kazimierza Kwaśniewskiego.
Pojawia się w nim pułkownik Radzikowski, który "w czasie dyskusji podrzucał oficerom pewne ewentualności śledztwa, których nie dostrzegali, a czynił to w ten sposób, że po naradzie każdy z nich był przekonany bardziej o własnej odkrywczości niż o talencie dowódcy." A pułkownik ma komu te ewentualności podrzucać, bo jego podwładnym prowadzącym aktualną sprawę jest zagubiony w trwającym śledztwie, a do tego niezbyt rozgarnięty i pochopnie wyciągający wnioski porucznik Sękowski.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Generał
Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podhale
|
Wysłany: Śro 9:19, 25 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Porucznicy w powieści milicyjnej rzadko są samodzielnymi prowadzącymi śledztwo. Zazwyczaj są kwiatkiem do kożucha dla kapitanów lub wyższych oficerów. Ostatnio zaczyna mnie interesować kariera tych wszystkich pod i pułkowników oraz majorów, mentorów niższych stopniem. Wertuję kryminały pod tym kątem i wiadomości są dość skąpe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rubikon18
Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:38, 25 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Zgadza się, ale też częsty jest ten motyw, że porucznicy to bystre chłopaki i że z tego powodu kapitan prosi starego o przydzielenie mu do pomocy któregoś, zwykle z góry upatrzonego, spośród nich. Tutaj zaś - niespodzianka.
Do tego - także a propos kariery oficerów wyższego stopnia - milicjant przybyły z Warszawy zastanawia się z przekąsem, jak Radzikowski ("ten tłusty leń za biurkiem") awansował na pułkownika. A u cywilnych postaci pojawia się nawet krytyka milicji, że nic nie robi, tylko mandaty wlepia, a morderca wciąż na wolności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stefan downar
Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z archiwum
|
Wysłany: Czw 14:55, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Podporucznicy i porucznicy nie mieli łatwo w powieści milicyjnej .
Zdarzało się nawet że zostawali zięciami swoich przełożonych i szybko awansowali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|