www.klubmord.fora.pl

otto

Dawno, dawno temu czytałem powieść/kryminał. Zabijcie mnie. Teraz nie pamiętam tytułu ani broń Boże autora. Książka pewnie wpadła mi w ręce ze 20 lat temu. Dzisiaj myślę o niej z sentymentem. Opowiem o niej, a Wam - być może zaświta tytuł. Rzecz dzieje się w dawnych republikach Związku Radzieckiego. Nie wiem - nie pamiętam dokładnie gdzie. Lata akcji to raczej początek 70-tych. Bohater - oficer służb specjalnych – milicjant - poszukuje zdrajcę/zbrodniarza z czasów II wojny światowej. Pseudonim zbrodniarza CENTAUR. Okazuje się nim kierowca autobusu lokalnych połączeń. To jakieś małe miasteczka ( ??? być może zawodzi mnie pamięć ) opisywane w tej książce. Pamiętam motyw to były autobusy Ikarus. Więcej nie pamiętam. Za informację będę wdzięczny. Chodzi mi o tytuł oraz autora.

MCh

Prawdopodobnie chodzi o "Kastet z dębowym listkiem" Dmitrija Tarasienkowa.
[link widoczny dla zalogowanych]

otto

Dziękuję za pomoc. Tak.....Męczyłem się dość długo z tym.

Magdalena

Przeglądałam Mordopedię. Hasło dotyczące kapitana, majora? Szczęsnego. Nie mam wszystkich powieści Anny Klodzińskiej, ale pamiętam, że w którejś Szczęsny wspomina dziewczynę w której był zakochany, był pewien, że ona odwzajemnia jego uczucie. Nie zdążył jej jednak tego wyznać. Byli na wycieczce w górach i ona zginęła. Nie mogę sobie przypomnieć tytułu tej książki. W Mordopedii też nic nie ma na temat tej miłości.

Rubikon18

Podłączę się pod ten temat. Czytałem kiedyś kryminał, w którym jakiś karateka zabijał kobiety lub dziewczyny, ale kompletnie nie mogę sobie przypomnieć autora ani tytułu. Może ktoś coś kojarzy?

Magdalena

Może "Czerwony alarm" Bogusławskiego z serii "Labirynt"?

Rubikon18

Przeczytałem klubową recenzję i myślę, że to nie to. Ta szukana książka to było coś prostego, skupionego tylko na szukaniu tego mordercy, choć na początku rzeczywiście zabił on jakąś dziewczynę w bramie. Pamiętam, że milicja już prawie go miała (ukrywał się w czyimś mieszkaniu, ale przyszli za późno) i że szukała po klubach karate - bywał w jednym taki, ale któregoś dnia zniknął. Innym razem ktoś natknął się na młodego typa ćwiczącego ciosy w piwnicy w bloku - rozbijał ręką płytki, dachówki albo cegły.

Magdalena

Przejrzałam tę książkę. Tak pobieżnie, bo dość dawno temu ją czytałam i nie wszystko pamiętam. Wydarzenia w "Czerwonym alarmie" są podobne. Karateka zabił kilka kobiet, przeważnie bardzo młodych. Ukrywał się w mieszkaniu, w przemyślnej skrytce. Milicja już go prawie miała, tylko nie przyszlo im do glowy, żeby rozbierać meble. On się ukrywał w maleńkiej niszy za starym, wysokim kredensem. Dodatkowo zamaskowanej deskami. To było stare budownictwo, nietypowe. Przeszukali mieszkanie, ale bez efektów ... W klubach karate również szukali. Recenzja jest ciekawa, ale skupia się bardziej na wątkach pobocznych, niż na głównym sprawcy. Tam się rzeczywiście trochę dzieje, są dodatkowe wątki, ale w czytaniu wydają się mniej ważne. Raczej uzupelniające. Możliwe, że motyw karateki wykorzystującego swoje umiejętności do zabijania wykorzystano i w innym kryminale.

Rubikon18

Recenzja jest strasznie myląca w takim razie (to nawet dziwne, że motyw morderstwa pojawia się w niej tylko jako punkt wyjścia do "znacznie cięższych", gospodarczych i majątkowych, przestępstw), bo po Twojej odpowiedzi już nie mam wątpliwości - to musi być to. No, to teraz szukanie ebooka; choć już wiem, że łatwo nie będzie. Tak czy inaczej, dzięki za naprowadzenie mnie na ten tytuł.

Magdalena

Nie ma sprawy. Z przyjemnością "odświeżyłam" sobie ten kryminał.